czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 1


I.
Może powiem wszystko od początku tak będzie najlepiej.
        Był to jesienny dzień, na dworze świeciło słońce, siedziałam na oknie słuchając muzyki i czekając na moją przyjaciółkę, tak się złożyło, że dzisiaj obchodziłyśmy swoje urodziny. Tak urodziłyśmy się w tym samym dniu, miesiącu, roku.
- Amelia ! Będziesz tak siedziała cały dzień ? Halo ? Słuchasz mnie ? – mama zdjęła mi słuchawki z uszu.
- Co ?! – spojrzałam na nią pełna wściekłości.
- Rusz się! Cały dzień tak siedzisz i nic nie robisz, posprzątaj tutaj, Amelia! Patrz jak tutaj wygląda ! Zaraz przyjdą goście, a tu talerz po śniadaniu i papierki, no pewnie jeszcze siedzisz w piżamie ! Do pokoju i się ubierz ! Ooo … już przyszli ! Na co się tak patrzysz, ubieraj się!
 - Już już …. – wstałam, przeciągnęłam się i zaczęłam sprzątać. Jednak kiedy spojrzałam na moją mamę, zostawiłam ten bajzer i poszłam się ubrać jak mi kazała. Wchodziłam po schodach, a już usłyszałam jak mama otwiera drzwi i wita się z sąsiadami. Weszłam do pokoju, tu też miałam bałagan, zawsze sprzątałam, przeważnie na uroczystości, ale dzisiaj nie chciało mi się, może to taki dzień, może ciśnienie, może dostałam doła? Ubrałam się w spodnie rurki i bluzę, którą dostałam od mamy na urodziny, niestety różowa. Ona myśli chyba że mam 10 lat, a nie 16. Zaczesałam moje rude włosy w kucyk, wzięłam oddech i poszłam do gości.
                                               ***
- Dzień dobry ! Cześć Lilly! – Przywitałam się z rodzicami Lilly, a ją przytuliłam. Złożyliśmy sobie nawzajem życzenia.
- Dzień dobry koteczku ! Jaki ładny sweterek…..
- Bluza !!! – krzyknęłam razem z Lilly , a potem zaczęłyśmy się śmiać.
- … Jaki zbieg okoliczności, że ubrałyście się tak samo – klasnęła zachwycona mama Lilly, nawet się nie przejęła kiedy ją poprawiłyśmy, tylko wyciągnęła aparat i zrobiła nam zdjęcie, ale moja mama rzuciła mi ostrzegawcze spojrzenie. A ja w odpowiedzi przewróciłam oczyma.
- Chodź ! – zwróciłam się do Lilly.
- Okey, a gdzie ? – spytała, rzuciłam jej uśmieszek, który oznaczał tylko jedno. – Haha jeszcze z tego nie wyrosłaś ?
- Ja?! A Ty?
- Wiem, wiem przecież dopiero będę miała szesnaście lat ! Chyba się jeszcze zmieszczę!
- Oj mam nadzieje ! Poszłyśmy do ogrodu i wspięłyśmy się na drabinkę do domu na drzewie.
- Ufff…. Coraz ciężej!
- A no, mam nadzieje, że tata powiększy mi ten domek, bo na razie proszę się o to już cały rok. – Zaczęłam narzekać na mojego ojca.
- On tylko praca i praca nic więcej, nawet nie ma czasu przyjść na moje głupie urodziny, ani złożyć mi życzeń ! – zaczęłam ryczeć.
- Ty to masz lepiej wszyscy pamiętają o ciebie, a szczególnie twój tata! – powiedziałam przez łzy.
- Wiem, ale mój tyle nie zarabia, i kłóci się ciągle z mamą o pieniądze, dzisiaj poszło o tą bluzę. – Spojrzałyśmy się na nasze różowe wdzianko i zaczęłyśmy się śmiać, ale zaraz po tym, usłyszałam jak Lilly tata zaczyna się śmiać ze swojego dowcipu. I znowu się rozryczałam. A ona popatrzyła na mnie i tylko mnie przytuliła i to mi wystarczyło, przestałam ryczeć, i jej podziękowałam za to, że była przy mnie.
***
- Amelia ! Gdzie jesteś ?! – moja mama zaczęła mnie wołać, chciałam się schować przed nią, żeby nie zobaczyła moich łez na policzkach i czerwonej buzi, więc się skuliłam.
- O tu jesteś! Zejdź i przynieś tort, zanim twój brat zje ! Przecież wiesz jaki z niego łakomczuch! – o nie teraz wszyscy zobaczą mnie czerwoną od łez i będą się pytać o co chodzi.
- Ja pójdę! Weź się jakoś ogarnij ! Wiesz jaka afera potem będzie jak cię tak zobaczą – powiedziała Lilly – Idę proszę pani! – zeszła  na dół i tłumaczyła, że źle się czuję i dalej już nie usłyszałam, bo zaczęłam szukać czegoś czym mogła opłukać twarz. Ha! Znalazłam „mokre chusteczki”, czy jak tam się to zwie, wytarłam twarz i zeszłam na dół do altanki, gdzie wszyscy siedzieli.
- No wreszcie przyszłaś, chodź, chodź ! – popchnęła mnie w stronę Lilly. Stała naprzeciw tortu i czekała na mnie. Wszyscy zaczęli śpiewać sto lat, nawet mój brat, choć był cały brudny od kremu to i tak wyglądał uroczo. Spojrzałam na tort i zauważyłam, że brakuje mi w nim czegoś, ale nie wiem czego. Już wiem nie ma świeczek !
- Nie ma świeczek !- krzyknęłam a potem się roześmiałam. Wszyscy spojrzeli na tort, a potem na Skunksa ( mojego brata Chrisa, ja go tak nazywam, ponieważ jest taki podobny i ma taką samą fryzurę, czyli :
ma czarną czuprynę, ale po bokach ma białe paski ), ale on się skulił.
- To nie ja. – powiedział. Wszyscy się roześmiali, Lilly powiedziała, że pójdzie po nie.
- Proszę pani, a gdzie one mogą być ?
- Oj .. nie wiem Lilli powinny być w kuchni, albo w salonie.- Wtedy mi się przypomniało, że je tam zostawiłam, bo odliczałam szesnaście.
- Tak ! Są  w salonie na stoliku. – oznajmiłam.
- No to idź po nie! A nie wysyłasz Lilli ! – znowu obrzuciła mnie tym samym spojrzeniem co rano.
- Nie ja pójdę i tak już wstałam, zaraz przyjdę. – powiedziała i poszła.
- A my porozmawiamy sobie później droga panno! - wyraziła opinię na moje zachowanie, a potem zwróciła się do wszystkich oprócz mnie, czy chcą coś do picia.
***
Każdy zaczął opowiadać swoje historię z życia. Jednak ja ciągle czekałam na Lilly, czułam smród palącego się materiału. Wydawało mi się, że to z naszego domu. Jej ciągle nie było, zaczęłam się martwić.
- Mamo, idę zobaczyć co z Lilly. - oznajmiłam mamie i poszłam.
- Tak… tak, idź… idź – poklepała mnie po plecach, ale ciągle była pogrążona w rozmowie.
Jak doszłam do drzwi kuchni, smród czułam już wszędzie, a kiedy otworzyłam drzwi, widziałam pył i czarny dym. Weszłam do środka zakryłam usta bluzą, przeszłam przez kuchnie i dotarłam do salonu, tam wszystko było dwa razy gorsze. Nie wiedziałam co robić wokół mnie był ogień, rozprzestrzeniał się szybciej niż myślałam. Szukałam wzrokiem Lilly, ale nie mogłam jej dostrzec, trudno było cokolwiek widzieć w tym dymie. Brakło mi tlenu, szłam na opak, potknęłam się o coś, raczej o kogoś. Lilly leżała na podłodze obok mnie, sprawdziłam puls, jak nas uczyli w szkole, był bardzo słaby. Próbowałam ją podnieś, ale nic z tego, próbowałam wyjść – bez skutku, ogień był w całym salonie nawet na moich spodniach. Jakoś zgasiłam je ręką, zaczęłam wołać o pomoc, chociaż wątpię by ktokolwiek usłyszał. Poddałam się, powoli ogarniała mnie ciemność.
***
W altanie, było głośno od rozmów, każdy przekrzykiwał innych. Chris patrzył na tort z nie cierpliwością, próbował zlizać trochę kremu, ale mama go powstrzymywała. Zaczął się nudzić, czuł smród podobny do zapachu palonych śmieci, ale mocniejszy. Próbował odgadnąć kto palił, ale nie było widać. Wyszedł na trawę i rozglądał się, nic nie mógł zobaczyć. Postanowił, że pójdzie do domu pograć, albo zobaczyć co robią dziewczyny, bo na pewno nie szukały świeczek – tak twierdził. Usłyszał kogoś wołanie, poszedł w stronę hałasu, było mu trudno usłyszeć, bo sąsiedzi przekrzykiwali siebie nawzajem. Otworzył drzwi od kuchni, i otoczył go smród spalenizny, wszedł był bardzo ciekawy co go wywołało.
- Amelia?! Jesteś tam? – Zaczął kaszleć, wszedł do korytarza i stał pomiędzy kuchnią a płomieniami w salonie. Krzyknął, a kiedy zobaczył siostrę i jej przyjaciółkę wrzeszczał. Pędem popędził do altany, wpadł na tatę Lilly, który chciał zapalić papierosa.
- Oj.. mały co tak pędzisz? Hah co za nie wychowane dziecko – prychnął i zaciekawiony obserwował chłopca. Chris zaczął mówić swojej mamie co się stało, jednak ona go nie słuchała.
- Chris zaczekaj nie widzisz, że rozmawiam? Jak ty wyglądasz idź się umyj! – i znowu pogrążyła się w rozmowie ze swoją koleżanką. Chłopiec wiedział, że nie może czekać. Więc zaczął krzyczeć pożar w domu. I tak kilka  razy, do czasu, aż każdy zwrócił na niego uwagę. A kiedy była cisza próbował im wyjaśnić co się stało.
- Pppożarrrr … pożar.. w domu .. one .. leżą … chybaaa niee żyjąą – Wyjaśniał im przez łzy, a kiedy skończył rozryczał się. Wszyscy znaleźli się w domu oprócz Chrisa, który został na dworze. Mama Amelii kazała zadzwonić po pogotowie, straż pożarną i po jej męża. Tata Lilly dodzwonił się do wszystkich oprócz męża Melanie, więc nagrał wiadomość o tym wydarzeniu, mając nadzieje, że odsłucha.
***
Słyszałam dalekie odgłosy, jakby krzyki i wołanie mojego imienia i Lilly. Potem poczułam, że ktoś mnie podnosi. Ktoś położył mnie na czymś miękki, a zarazem twardym. Czułam maskę wokół moich ust, i że ktoś mnie głaszczę po włosach. Potem pamiętam tylko rycz i ciemność.
***
Ocknęłam się przy karetce siedziałam na kolanach mamy, która mnie ściskała z całej siły, nie mogłam oddychać.
- Mamoo.. –trudno było powiedzieć choćby słowo tak bolało mnie gardło.
- Och kochanie obudziłaś się, dzięki Bogu. – pocałowała mnie we włosy i puściła mnie.
- Mamoo… ghrh – zaczęłam kaszleć, a potem dusić –
- Nic nie mów ciiii… - głaskała mnie po plecach.
- Gdziee… Lilly ?! – Spojrzałam jej w oczy, w jej oczach było współczucie, tak wielkie, że się przeraziłam.
- Gdzie ONA JEST ?! – Zaczęłam wrzeszczeć.
- Uspokój się proszę. Ona.. ona nie, nie dało się jej uratować. – zaczęła płakać.
- Nie! Niee, to nie mogło się stać, nie ona ! – Wyrwałam się z jej uścisku, pobiegłam w stronę domu, przez łzy widziałam spaloną część domu i strażaków w akcji, próbując uratować dom.
- Stój ! Amelia nie wchodź tam, nieee!! – Mama zaczęła mnie gonić. Nie dała rady. Byłam już blisko, ale ktoś mnie złapał i przytulił mnie.
Poczułam wodę kolońską i aksamitny szalik na policzku.
- Tata? – rozryczałam się w jego ramionach, on mnie przytulał stojąc pośrodku całego piekła jakie wyrządziło małe podpalenie, ale to wystarczyło, aby rozpoczął się mój pech. Niezwykły pech.

9 komentarzy:

  1. spoko pisz dzalej :)
    Dodałam się do obserwatorów i licze na to samo
    my-style-and-design.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No hejka ;) Ja z zapytaj ;) Prosiłaś ;) Wiec jestem ;) Ja pisze całkiem podobnego ;) Jest fajny, pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoko. Czekam na drugi rozdział :)

    Pozdro od Patty_nie_smutaj_XD z zapytaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka:)
    Pisze podobnego bloga. Zajrzysz?

    Wciągające będe tu zadlądać tak często jak sie da:)
    Ja piszę o Natalii która też miała niezłego pecha. Przeczytaj
    http://www.lifeisbeatiful.e-blogi.pl/
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wciąga. Mam nadzieję , że szybko pojawi się nowy rozdział, bo świetnie piszesz i masz talent literacki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje ;) będę dodawać nowy rozdział codziennie wieczorem, ;)

      Usuń
  6. Super!!! Masz talent:) będę tu zaglądała częściej !

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział!
    Dodaję i liczę na to samo u mnie: http://fashion-by-anita.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Extra ! Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów ;D

    OdpowiedzUsuń